Na początku października, wraz z wychowawcą p. Emilią Kluską i opiekunką p. Bożeną Smolak, wyjechaliśmy na dwudniową wycieczkę w Pieniny. Swoją przygodę rozpoczęliśmy o 7: 00 rano zbiórką pod szkołą. Wszyscy byliśmy na czas, więc wyjechaliśmy zgodnie z planem. Po niedługim czasie dotarliśmy do Niedzicy. Przywitały nas cisza, spokój, nieśmiało wyglądające zza chmur słońce, co było bardzo miłe, bo od kilku dni padał deszcz i było zimno. Ponieważ mieliśmy jeszcze sporo czasu do zwiedzania zamku, poszliśmy na zaporę wodną, gdzie podziwialiśmy baśniowe widoki, nad wodą unosiła się mgła, co robiło niezwykły efekt. Zrobiliśmy kilka pamiątkowych zdjęć i poszliśmy do bacówki, gdzie mieliśmy lekcję robienia oscypków. Młody baca właśnie formował serki i przy okazji opowiadał o tajnikach ich wyrabiania. Dowiedzieliśmy się, że na jeden oscypek o wadze pół kilograma potrzeba aż 10 litrów mleka krowiego albo 4 owczego! Wiemy też, jak powstają wzorki na serku i jakie są rodzaje oscypków. Następnie weszliśmy na zamek
w Niedzicy i pani przewodnik zapoznała nas z jego historią, opowiedziała kilka legend związanych z tym miejscem, min.: o Janosiku, który został zamknięty
w lochach, o Brunchildzie, która wpadła do studni i do dziś straszy na zamku. Po zwiedzaniu kierowca p. Antoni zawiózł nas do Szczawnicy, gdzie kolejką wyjechaliśmy na Palenicę i zjeżdżaliśmy po torze saneczkowym. Zrobiliśmy ciekawe zdjęcia, podziwialiśmy widoki i wypiliśmy herbatkę w barku na szczycie. Po odpoczynku zjechaliśmy kolejką do centrum i pojechaliśmy do Białej Wody, gdzie mieliśmy zamówiony nocleg. Miejsce to znajduje się w rezerwacie przyrody, wokół panuje cisza, w której słychać było dzwoneczki pasących się na hali owiec. Bacówka okazała się małym, drewnianym domkiem. Kiedy przyjechaliśmy na miejsce pachniało palone drewno, gospodarz piekł kiełbaski, które mieliśmy zjeść na kolację. Rozpakowaliśmy nasze rzeczy, ulokowaliśmy się w pokojach i zeszliśmy przed domek. Pani Emilia zabrała nas na zwiady po najbliższej okolicy. Góry wyglądały pięknie w zachodzącym słońcu. Po krótkim spacerze wróciliśmy na kolację. Potem
z dziewczynkami wymyślałyśmy ciekawe historie, a chłopcy kopali piłkę. Gdy zrobiło się ciemno, weszliśmy do środka i tam do 22 00 zajmowaliśmy się kontaktami towarzyskimi: graliśmy w gry, słuchaliśmy muzyki i rozmawialiśmy ze sobą.
Około 23 00, zmęczeni całym dniem, poszliśmy spać. Rankiem, wyspani i w dobrych humorach zjedliśmy pyszne śniadanko, przygotowane przez pana Kamila i pana Adama. Spakowaliśmy nasze rzeczy, bo około południa ruszaliśmy na wycieczkę, a potem w dalszą drogę. Pani Emilka przygotowała dla nas quiz, który musieliśmy rozszyfrować, a potem na zewnątrz poszukać zadań i odpowiedzieć na pytania. Zajęło nam to trochę czasu, przemoczyliśmy buty, bo po nocnych przymrozkach trawa była bardzo mokra, na szczęście mieliśmy suche buty na zapas. Po zakończeniu zabawy wybraliśmy się na dłuższy spacer, niektórzy poszli w las szukać grzybów, ale marne były zbiory, odwiedziliśmy bacówkę, ale o tej porze wszyscy byli już na pastwisku oprócz pięknego szczeniaka psa pasterskiego. Po powrocie podziękowaliśmy naszym gospodarzom za wspaniałą opiekę i możliwość przenocowania w tym uroczym miejscu i pojechaliśmy do wąwozu Homole. Spędziliśmy na wędrowaniu około dwóch godzin, podziwialiśmy widoki
i oddychaliśmy świeżym powietrzem z przyjemnością. Żal było kończyć wycieczkę, na koniec poszliśmy jeszcze na przystań flisacką i patrzyliśmy jak płyną łódki do Krościenka. Zrobiliśmy sobie pamiątkową fotografię z flisakami, kto wie, może kiedyś popłyniemy sobie po Dunajcu i posłuchamy ciekawych opowieści? Niestety, musieliśmy wracać do busa i rozpoczęła się podróż powrotna. Na miejscu, przed szkołą czekali na nas rodzice i zabrali nas do domu. Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Będziemy miło wspominać nasz wyjazd w góry i miłych gospodarzy, którzy zgodzili się nas ugościć.